czwartek, 30 czerwca 2011

Czuję się tak jakby było nas dwie - jedna  sprzed 26 listopada 2009 ze zdziwieniem przyglądająca się tej po 26. Jakoś nie bardzo sobie z tym radzę. Wszystko wydaje się koszmarnym snem, z którego nie umiem się obudzić.

5 komentarzy:

  1. ma.ta, czasami mam wrażenie, że Ty piszesz o mnie na swoim blogu. Ja do godziny 19.10 tego tragicznego dnia i ja potem... W tym momencie część mnie odeszła na zawsze. Ten sam świat, tylko ja patrzę ze zdziwieniem, dlaczego ów świat nie zamarł razem ze mną?!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzień dobry.
    Dawno mnie u was nie było.
    Ostatnie odwiedziny bardzo przeżyłam.Nie mogłam poradzić sobie sama ze sobą.Myślałam nawet ,że przestanę tu zaglądać.Bałam się,że wszystko wróci.
    Więc uciekłam.Zrobiłam tak jak kiedyś zrobili moi,a teraz wasi znajomi.
    Wróciłam.
    Z jednej strony boję się uczestniczyć w waszym bólu,a z drugiej strony,wasz ból tak przypomina mój z przed kilkunastu laty.....
    Dziś,nauczyłam się ,żyć na nowo.Cieszyć się każdą chwilą,bo wiem ,że może być ostatnia.
    Przestałam mieć też wyrzuty sumienia ,z tego powodu,że coś daje mi radość.
    Claro i ma.-byłam w Rzymie,szłam na kolanach,po schodach po których szedł kiedyś Chrystus,modląc się o naszych synów.O to,by Bóg wziął ich koło siebie,zaopiekował się nimi,żeby byli szczęśliwi tam u Niego.
    Tylko tu ,u Ciebie lub u Clary mogę o tym napisać.Moi znajomi,a nawet moja rodzina znają mnie radosną ,uśmiechniętą.Myślę ,że nie pamiętają już mnie pełnej bólu.
    A może się mylę?
    Przepraszam,że tak się rozpisałam.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Teniu bardzo dziękuję Ci za to co piszesz. W żadnym wypadku nie chciałabym przyczynić Ci więcej bólu, ale wiedz, że to co piszesz jest dla mnie bardzo ważne. Jeszcze bardziej niż bólu, tęsknoty , rozpaczy boję się zapomnienia. Ty dajesz mi wiarę i siłę, że nie ma takiej opcji. Ja też uczę się na nowo żyć. Dziękuję Ci za modlitwę i ja też zawsze modlę się za nasze dzieci. Claro z kolei Ty dajesz mi siłę, bo ja też czytając Twoje wpisy tutaj czy na Twoim blogu ze zdziwieniem odnajduję siebie pomimo, że nie zawsze umiem o tym mówić i pisać.
    Przytulam Was bardzo mocno i serdecznie pozdrawiam zapalając światełka dla naszych chłopców (*)(*)(*)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj ma.ta.
    Już się trochę martwiłam .
    Przez tyle czasu nic nie pisałaś.
    To my musimy zrobić wszystko ,żeby pamiętano o naszych synach.
    Ludzie uciekają od tego tematu,jeszcze dziś przepraszają mnie ,gdy ktoś się pomyli i powie na mojego najmłodszego syna - Grześ.A ja ,jestem szczęśliwa ,że są ludzie którzy wciąż (tak jak ja i moi najbliżsi) pamiętają o Grzesiu.
    Boli mnie natomiast, gdy ktoś zapyta --a kto to jest Grzesiu.
    Ale nie gniewam się ,nie zamykam się w sobie jak kiedyś.Dziś opowiadam cierpliwie,jakim był chłopcem i cieszę się ,że ktoś chce mnie słuchać.
    Wiesz ma.ta. coraz częściej zastanawiam się nad postami w moim blogu o Grzesiu.
    Dziś jestem(chyba)już gotowa napisać o życiu mojego syna.
    Myślę jednak ,że musiałabym założyć nowy blog?
    Obecny mój blog jest o tym jak cieszy mnie każdy dzień.
    Przepraszam ,chyba za dużo rozpisałam się o sobie:))
    Pozdrawiam serdecznie:))
    PS.Czy na zdjęciu w górach- to Staś?

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj Teniu,
    bardzo Ci dziękuję za wszystko co piszesz. Tak to prawda, że w dużej mierze od nas zależy żeby pamiętano o naszych chłopcach. Już pisałam kiedyś o tym, że któregoś dnia przeraziłam się bo wydawało mi się, że nie pamiętam głosu Stasia...
    Ja też lubię i nie unikam rozmów o Stasiu.
    Wiesz Teniu myślę, że jeżeli jesteś gotowa to chyba dobrym pomysłem jest założenie blogu Grzesia. My mieliśmy to szczęście, że przyjaciele Stasia założyli taki blog dla niego (www.staszekjestznami.blogspot.com)my też mieliśmy tam umieścić zdjęcia Staszka z jego ostatniego wyjazdu, ale chyba nie jesteśmy jeszcze do końca gotowi. Natomiast bardzo lubię tam zaglądać i po prostu być z nim.
    Bardzo też lubię zaglądać do Ciebie - tyle fajnych rzeczy piszesz i też bliskich dla mnie, bo my też kochamy podróże, teraz wędrujemy śladami Stasia. A na zdjęciu jest rzeczywiście Staś - bardzo kochał góry, które w jakiś sposób zabrały go nam.
    Teniu nie piszesz za dużo o sobie, bo w ten sposób po prostu stajesz się coraz mi bliższa i mam wrażenie, ze coraz lepiej się znamy i tak na prawdę czekam na Twoje i Clary wpisy.
    Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie

    OdpowiedzUsuń